czytaj więcej

Archiwum Państwowe w Szczecinie

Witamy na stronie Archiwum Państwowego w Szczecinie

Zapraszamy do zapoznania się z naszą instytucją i zbiorami

czytaj więcej

Archiwum Państwowe w Szczecinie

Historia jednego dokumentu – Święcowie

W zbiorze dokumentów pergaminowych przechowywanych w Archiwum Państwowym w Szczecinie znajdują się dokumenty wystawione przez ciekawe i niezwykle ważne dla historii Pomorza osoby. Wśród nich odnajdziemy nie tylko książąt, lecz również przedstawicieli lokalnego możnowładztwa. Jedną z takich postaci jest niewątpliwie wystawca dokumentu z 13 grudnia 1391 roku, Święca z Nożyna, który w swoim i swoich synów imieniu sprzedał szpitalowi Świętego Ducha w Słupsku prawo do pobierania rocznego czynszu w naturze z młyna w Kobylnicy.

 

Archiwum Państwowe w Szczecinie, Zbiór dokumentów: cesarskich, królewskich, książęcych, władz administracyjnych, stanów szlacheckich, miejskich, kościelnych, Dziedzice z Nożyna (Gross Nossin) powiat słupski, sprzedają miastu Słupsk młyn w Kobylnicy (Cubbelisse), 13 grudnia 1391 r., rkp., j. łaciński, pergamin, 255 x 195 mm +30 mm, sygn. 6.

 

Święca był przedstawicielem rodu Puttkamerów, bocznej linii znanego rodu pomorskiego o słowiańskich pochodzeniu – Święców, z którym z kolei wiąże się powstała w starszej polskiej historiografii kontrowersyjna sprawa „zdrady Święców”.

Święcowie to wpływowy ród pomorski, którego przedstawiciele, poczynając od protoplasty rodu, Święcy, cieszyli się dużymi wpływami na Pomorzu Gdańskim w schyłkowym okresie rządów rodu Sobiesławiców.

Owe wpływy uległy poszerzeniu w chwili przejścia Pomorza Gdańskiego w obce ręce. W 1294 roku zmarł książę Mściwój II, władzę po nim objęli na krótko kolejni możnowładcy, książę wielkopolski Przemysł II, a po jego zamordowaniu, Władysław Łokietek, a zaraz po nim Wacław II Czeski. Ten ostatni w zarządzie odległą dzielnicą siłą rzeczy musiał polegać na pośrednikach, w tym wypadku na rodzie Święców. Od 1300 roku Święca był wojewodą gdańskim.

Udaną karierę robił również syn Święcy, Piotr, który w zamian za pomoc w obronie księstwa przed najazdem Sambora Rugijskiego otrzymał wsie Bysław, Cykcyn oraz gród Nowe — odtąd znany był jako Piotr z Nowego. Wacław III, następca Wacława II, nadał Piotrowi godność starosty, czyli „namiestnika królewskiego”, oraz kolejne nadania ziemskie. W czasie panowania Wacława III, Piotr z Nowego był faktyczny panem Pomorza Gdańskiego.

Panowanie to trwało jednak krótko, gdyż wkrótce po śmierci Wacława III Pomorze Gdańskie zostało podzielone. Brandenburczycy zajęli jego zachodnią część ze Sławnem i Słupskiem, a reszta dostała się Władysławowi Łokietkowi. Był to moment przełomowy w historii rodu. Święcowie utracili swe wpływy na rzecz, książąt kujawskich, których Łokietek postanowił zaangażować w zarząd nad dzielnicą jako przeciwwagę dla Święców. Piotr z Nowego utracił urząd starosty, a zajęcie zachodniej części księstwa przez Brandenburczyków sprawiło, że posiadłości Święców na tym obszarze były zagrożone. Przegrali również proces sądowy, który groził im finansową ruiną, toteż Piotr domagał się od Łokietka odszkodowania za koszty poniesione w czasie sprawowania rządów nad księstwem. Łokietek oczywiście odmówił.

Okoliczności te sprawiły, że Święcowie postanowili sprzymierzyć się z Brandenburgią, składając margrabiom brandenburskim hołd lenny (1307 r.) ze swych posiadłości: ziemi darłowskiej, sławieńskiej, polanowskiej, Tucholi i Nowego. Otrzymali we władanie również Słupsk, ale tylko dożywotnio. Reszta księstwa przypadła Krzyżakom, którzy panowali nad nim aż do zajęcia go przez Polskę w 1466 roku.

„Zdrada Święców” nie była jednak niczym nadzwyczajnym w średniowiecznych realiach, a przykładem wypowiedzenia posłuszeństwa jednemu seniorowi i przeniesieniu się pod opiekę innego. Tłumaczono to niewywiązywaniem się z obowiązków seniora na rzecz lennika, w tym wypadku Łokietka na rzecz Piotra z Nowego, gdy ten oczekiwał wsparcia od Łokietka. Należy też pamiętać, że w świadomości średniowiecznej nie funkcjonowało pojęcie tożsamości narodowej, a raczej świadomość lokalna. Święcowie nie uważali się za Polaków we współczesnym znaczeniu tego słowa. Trudno też doszukiwać się u nich proniemieckich, czy probrandenburskich sympatii. Byli raczej typowymi panami pogranicza, wykorzystującymi uwarunkowania polityczne dla własnych, rodowych celów.

 

Oprac. dr Kamil Biały

Data publikacji 16 kwietnia 2020